Przejdź do głównej treści Przejdź do wyszukiwarki

Józef Juraszek "Ślopek"

Utworzono dnia 12.03.2015, 14:58

Józef Juraszek "Ślopek" mieszkał w Jeleśni.

Był protoplastą rodu sławnych składaczy połamanych kości u ludzi i zwierząt. Gdy miał 20 lat i zbliżał się termin wcielenia go w szeregi armii austriackiej, powiedział, że do wojska nie pójdzie. Położył serdeczny palec prawej ręki na pniu i jednym uderzeniem siekiery odciął go całkowicie. Ranę zalepił chlebem zagniecionym z pajęczyną i już do wojska nie poszedł, bo w cesarskiej Austrii nie mógł być żołnierzem ten, komu jednego palca brakowało. W Muzeum Etnograficznym w Krakowie znajduje się jego portret z rękami wspartymi na kolanach, na którym widać brak palca serdecznego.
W życiu swoim przestrzegał pewnych zasad. Prowadził higieniczny tryb życia. Nigdy nie pozwalał przerywać sobie snu, choćby pacjent czekał w domu. Nie pijał gorzałki, z tego też powodu nie chodził na wesela, bo tam okazja do wypicia, a nawet do nadużycia alkoholu.
Gdy przywieźli pacjenta grzecznie wysłuchał opowieści o wypadku, potem obejrzał miejsce urazu, a następnie kilkoma wprawnymi naciśnięciami i pociągnięciami osadzał kości w należytej pozycji. Podejmował się również operacji chirurgicznych złamania kręgosłupa. Kazał wówczas swym pomocnikom trzymać chorego za ręce, za nogi i głowę, wyprężyć jak strunę, a sam zdjąwszy kierpce pomagał sobie w zabiegu własnymi stopami.
Syn starego Macieja Gałuszki - Karol opowiadał o wypadku swojego ojca w lesie w czasie zwózki drzewa." Ojciec jechali z gronia. Był ta taki spod, ze się nie dało zjechaj. Uwiązali smyki na łańcuchu i wio!.Koń szarpnoł, a ojca porwało pod smyki. Potarasiło mu obie nogi. Pojechołek po Ślopka. Duzo nie robił ino palcami lekutko przejechoł i chrup - chrup - wsadzoł kości kany trza. Ociec na rany boskie wresceli, nale Ślopek nie puścili go z gorzci. Trzimoł go kwest jak w zielazak. Żebyś mi - powiado - bratku umiyroł na rękak, to cie niy pusce. I niy puścił, pokiyl syćkik kości nie naprawił. Był u ojca dwa razy nale to wystarcyło."
Ślopek podejmował się niewiarygodnych wprost zabiegów chirurgicznych u zwierząt w tym u koni.
Tenże Karol opowiadał takie zdarzenie: "Spuscaliśmy z ojcem drzewo w lesie. Trom się odbił i spod na konia. Pogrukotało mu zadnie nogi. Widziało się nom, ze juz śniego nic. Włozyliśmy go na wóz i zawieźli do stodoły. Pojechołek po Ślopka. On widzi co jes kozoł prziniś śtyry mocne płachty i powrozy. Zrobił taki dziury w płachtak, załozył to koniowi, a potym my go wyciągli w góre i zawiesili na krokwiak. Dopiyrz mu Ślopek poskłodoł te nogi, załozył kliscotki z desecki, a u jedny nogi zawiesił kamień, coby koś nie wyskocyła. I tak musił wisiej trzy dni. A wylicył konia. A były takie konie co wisiały trzy tydnie. A kamienie wiązoł ozmaite, nabo wsuł piosku do worka i tyz było dobre." Dwukrotnie był wzywany do arcyksięcia Karola Stefana Habsburga w Żywcu spokrewnionego z cesarzem Franciszkiem Józefem I.
Szczególną sławę przyniosła mu wizyta na dworze cesarskim w Wiedniu. A było to tak: Franciszek Józef I skacząc z konia zwichnął nogę w stawie biodrowym. Miejscowi lekarze byli bezradni. Wtedy za sprawą arcyksięcia Karola Stefana przyjechało do Ślopka w Jeleśni cesarskie wojsko. Ślopek wdział nowe odzienie; wałaskie portki, zgrzebną kuszulę, gunię, kierpce z kopytkami, założył szeroki pas i zabrał torbę z jedzeniem. Do torby załadował oscypki, bryndzę w drewnianej gielatówce z własnej holi, oraz placki, które napiekła mu jego żona Anna rodem z Sopotni Małej.
Gdy przybył na cesarski dwór, cesarz leżał w łóżku, a wokół niego lekarze i cała dworska świta. Wszyscy byli ciekawi nowego przybysza i sposobu jego leczenia. Ślopek poprosił cesarza aby towarzyszące osoby opuściły sypialnię Jego Wysokiej Mości. Gdy zostali sami wziął cesarską nogę sprytnie, podotykał palcami i już była nastawiona. Od razu kazał cesarzowi przejść się po pokoju. Cesarz wstał i szedł utykając. Spędził w Wiedniu 9 dni, póki cesarz nie zaczął sprawnie chodzić. Jadł swoje placki z bryndzą i oscypkami. Dania serwowane przez dwór cesarski jadł razem z cesarzem z jednej miski. Jak cesarz nie jadł to on też nie jadł, bo się bał, by go lekarze nie otruli. Cesarz urządził na jego cześć wielką ucztę. Za usunięcie zwichnięcia i szybki powrót cesarza do zdrowia otrzymał pozwolenie na leczenie bydła i ludzi na obszarze Galicji, a ponadto pieniądze i kawałek lasu w Sopotni Małej. Pieniądze schował do skrzyni, z której wnet mu je skradziono, a las po wojnie zabrał państwo. Gwardia cesarska odprawiła tego niecodziennego gościa z honorami do domu.
Ślopek nigdy nie podejmował się leczenia chorób wewnętrznych. Brzydził się wszelkiego rodzaju powszechnie praktykowanymi "zamawianiami", pozostawiając to jako "paprania" i "babranie" babkom wiejskim. Swoim pacjentom zalecał okłady z serwatki i żywokostu, a przede wszystkim - mawiał - "jo zrobił swoje, a wy mocie ostoć lezeć". Szanowany był również za to, że był "grzecny w pogodaniu". Rozmawiał jednakowo z bogatym i z żebrakiem. Nie był łakomy na pieniądze. W mieście przyjmował datki pieniężne, na wsi natomiast kontentował się dobrowolnymi datkami w naturze jak ; owies, płótno, ser, siano itp.
Zmarł 24 kwietnia 1907 roku i pochowany jest na cmentarzu przykościelnym w Jeleśni. Na grobie jego był kamienny obelisk z wyrytym napisem, a zabytkowy kamień nad którym PTTK trzymało pieczę zaginął.

Pogoda

Zegar

Kalendarium

Marzec 2024
Pon Wt Śr Czw Pt Sb Nie
26 27 28 29 1 2 3
4 5 6 7 8 9 10
11 12 13 14 15 16 17
18 19 20 21 22 23 24
25 26 27 28 29 30 31

Imieniny