Przejdź do głównej treści Przejdź do wyszukiwarki

Romanka z Sopotni Małej

Utworzono dnia 11.03.2015, 12:08

Bronisław Grzegorzek

Wieś Sopotnia Mała położona u stóp Romanki /1366 m.npm/, założona przed rokiem 1562 przeżyła niejedną tragedię, mimo to ponownie podejmowała trud rozwoju. Najczęściej sama organizowała życie społeczne i kulturalne, które rozwijało się z trudem i mozolnie, tak jak mozolne jest wspinanie się na szczyt Romanki, nazywanej ongiś Tanecznikiem, o której w tęsknocie i zadumie śpiewają Sopotnianie:

Romanka, Romanka wysoki gronicek,
a jak się zamrocy, poleje descycek.

Jak pamięć sięga w przeszłość mieszkańcom Sopotni Małej zawsze towarzyszyła muzyka i śpiew. Jeszcze w latach przed II wojną światową wieś prawie się wyludniała z ludzi młodych, którzy po wiosennych pracach w polu, wzorem swoich dziadów i pradziadów wyruszali na całe lato i wczesną jesień na stoki Romanki, na hale i polany. Tu czas spędzali wbrew pozorom na pracy ciężkiej i mozolnej, ale wieczorami umilali sobie czas przy ogniskach na graniu na dudach, heligonkach, fujarkach i trąbitach, a przede wszystkim na śpiewie i jukaniu. Polany często położone na przeciw siebie na wzniesieniach, z których śpiew i muzyka rozchodziły się daleko po wieczornej rosie odbijane echem o wiekowe ściany lasu. Muzyka i śpiew służyły często do przekomarzania się z sąsiadami z innych polan. Bywało i to często, że schodzili się na wspólny śpiew i tańce, a tańczono konia, obyrtkę i krzyżaka. Okazji do spotykania się było w ciągu roku sporo przy obchodzeniu różnych zwyczajów i obrzędów. Jeszcze do dnia dzisiejszego zachował się zwyczaj tańczenia „Bona” w ostatni wtorek przed środą popielcową
Zdawało się, że okupacja hitlerowska na zawsze pogrzebie dorobek kulturalny wsi. Pierwsze lata powojennego powrotu mieszkańców do swojej rodzinnej wsi też nie sprzyjały rozwojowi kultury, ponieważ życie trzeba było organizować od nowa. Dzięki uporowi i pracy wszystko potoczyło się jak wartki potok. Zaczęto znów organizować wspólne posiadki przy darciu pierza, haftowaniu, wykonywaniu wspaniałych kwiatów bibułkowych, a przy tym był czas na muzykę, śpiew i tańce. Jednym z takich miejsc, a było ich kilka, był dom Marii Jafernik, gdzie kontynuowano folklorystyczny dorobek minionych pokoleń. Brali w nich udział starzy i młodzi. Zorganizowany Klub Rolnika nie zapewnił dostatecznie miejsca na szerszą działalność kulturalną. Dopiero po rozbudowie budynku szkolnego, zaangażowaniu się kierownika szkoły i nauczycieli oraz udostępnieniu sal szkolnych zaistniała możliwość szerszego działania, lecz i tak problemów było mnóstwo.
Udało się pojechać z grupą kolędników na występy Trzech Króli do Będzina, gdzie wpadli w oko i serce kierownika Wydziału Kultury Prezydium Powiatowej Rady Narodowej w Żywcu mgra Tadeusza Trębacza, który gorąco namawiał do utworzenia w Sopotni zespołu regionalnego. Mimo ogromu pracy w rozległym terenie powiatu dołożył sobie jeszcze pracę dodatkową zorganizowania  Zespołu Regionalnego „Romanka” w Sopotni Małej. To nic, że często kilometrami musiał brnąć przez zaspy śnieżne z akordeonem na ramieniu aby dobrnąć na czas, bo tam czekają młodzi niespokojni i starsi z pozornie uśpioną energią. Trud przebytej drogi pozostawił za drzwiami i pełen humoru, działania twórczego przystępował do pracy. Często przybywał z nieocenioną Marią Romowicz, która czuwała nad prawidłami tańca regionalnego. Trafnie wskazał swojego następcę do kierowania zespołem, miejscowego nauczyciela Henryka Majewskiego. Potwierdziły się też jego zapewnienia, że zespół będzie trwał. Kiedy wezwano Henryka Majewskiego do boju o działalność kulturalno oświatową w wojsku, zespół nie rozpadł się.
Zaistniał on ostatecznie w styczniu 1967 roku. W marcu wystawił „Wesele Sopotniańskie”, które w telewizji oglądała cala Polska, sławiąc imię Żywiecczyzny. Zespół Regionalny „Romanka” w Sopotni Małej pod kierunkiem niezmordowanej i utalentowanej miłośniczki folkloru Marii Jafernik,  zdobywał sławę i wyróżnienia. Potrafi ona godzić jakże nieraz gorzkie problemy własnego życia z pracą w Zespole, który w każdym roku swej działalności występował na licznych imprezach, w różnych miejscach Polski i w Słowacji. Nagradzany w Zakopanem, Kazimierzu nad Wisłą, w Szczyrku, Rajczy, Wiśle, Krakowie, Makowie Podhalańskim, Lublinie. Wielokrotnie w Żywcu i innych miejscowościach podziwiany i gromko oklaskiwany za wspaniałe stroje, oryginalną kapelę dudzisty, skrzypka i piszczałki, za porywający beskidzki śpiew i pełen werwy, potęgi życia taniec, nagradzany dyplomami, nagrodami, nagrywany w Polskim Radiu i Telewizji, uwieczniony na widokówkach, wysławiany w prasie. Bywał zespół i tam gdzie nie grzmiały brawa, nie nagradzano na uroczystościach kościelnych, oraz wielu, wielu pomniejszych uroczystościach, imprezach, spotkaniach, na które zespół jest zapraszany. Tak minęło 30 lat jego działalności. Tego zespołu nie było by gdyby nie praca Tadeusza Trębacza, Henryka Majewskiego, Marii Jafernik, Zofii Kurzyk, Tadeusza Paciorka oraz Jana Grenia, Józefa Grenia, Jana Kupczaka, - dudzistów, Józefa Kupczaka - skrzypka, i Jana Jafernika grającego na piszczałce. Oprócz wymienionych piękny śpiew i głos użyczają: Jan Jafernik, Mieczysław Kurzyk, Helena Pindel, Zofia Ważka, Anna Foja, Maria Murańska, Krystyna Kupczak, Eugenia Skrzyp i ponad stu innych, którzy krócej lub dłużej pozostawali z zespołem.

Pogoda

Zegar

Kalendarium

Marzec 2024
Pon Wt Śr Czw Pt Sb Nie
26 27 28 29 1 2 3
4 5 6 7 8 9 10
11 12 13 14 15 16 17
18 19 20 21 22 23 24
25 26 27 28 29 30 31

Imieniny